Close
Logo

O Nas

Cubanfoodla - Ten Popularny Oceny Wina I Opinie, Idea Unikalnych Receptur, Informacje O Połączeniach Zakresu Wiadomości I Przydatnych Przewodników.

Wine Essays

Ja, moja mama i mysz

W ciągu ostatnich 20 lat odbyłem dziewięć podróży do Walt Disney World z mamą.



Przez pierwsze kilka razy w Magicznym Królestwie byłem ponurym, sarkastycznym, bardzo kiepskim nastolatkiem. Nie rozumiałem, dlaczego moja mama wybrała Disneya jako swoje ulubione miejsce na wakacje. Była prawnikiem. Dla zabawy czytała Joyce'a i Locke'a. Była w Paryżu, Rzymie. Wiedziała, że ​​są tam lepsze miejsca, ale z jakiegoś powodu Orlando, F-L-A było centrum jej wakacyjnego wszechświata.

Kiedy wyjechałem do Bostonu na studia, moje relacje z mamą pogorszyły się. Kiedy więc przyszło kolejne zaproszenie, żeby pojechać z nią do Disneya, nie chciałem. Ale byłem spłukany, potrzebowałem słońca i musieliśmy przynajmniej udawać, że nasz związek jest w pewnym sensie normalny.

Mimo to byłem w pełni przygotowany na narzekanie i narzekanie przez cały czas na krzykliwy wystrój, psychotycznie przyjazny personel (znany jako członkowie obsady, ugh) i, co najbardziej obraźliwe ze wszystkich, o fatalnych restauracjach. Jako posiadający karty „smakosz” i aspirujący krytyk restauracyjny, nienawidziłem nijakich burgerów i pizzy, które dominowały w menu Disneya. Ale wtedy stało się coś, cóż, magiczne. Pierwszego wieczoru odwiedziliśmy Jiko, afrykańską restaurację w Animal Kingdom Lodge. „Prawdopodobnie rzucają zmielone mięso strusia na sałatę i nazywają to„ Sałatka Cezar z Safari ”” - przewidziałem. Nie do końca. Menu było wypełnione żywymi, pomysłowymi przystawkami, takimi jak nigeryjskie krewetki z ryżem szafranowym i perliczka z tanzańską kaszą. Jeszcze bardziej intrygująca była lista win, w której znalazła się odmiana, o której nigdy nie słyszałem: Pinotage.



Tej nocy moja mama zakochała się w mango atjar i odkryłem, że naprawdę lubię Pinotage. Śmialiśmy się, opiekowaliśmy i wymienialiśmy notatki degustacyjne. I wtedy do mnie dotarło: moja mama i ja naprawdę dobrze się bawiliśmy. I więzi. W Disney. Miejsce, o którym zawsze wspominałem, przewracając oczami.

Od tamtej pory wróciliśmy z mamą kilka razy, aby poznać stale ulepszające się oferty kulinarne Disneya. Oglądaliśmy letnie fajerwerki z balkonu California Grill z fletami Roederer Brut po późnej kolacji z małżami i ravioli z dyni. Zjedliśmy łososia z cedrowej deski i spróbowaliśmy lotu po locie win Pacific Northwest w Artist Point. Na festiwalu EPCOT Food & Wine oświadczyła, że ​​przez resztę życia nie będzie jej nic innego, jak pić tylko glühwein, ponieważ nazwałem wołowinę jako moje nowe ulubione danie. W tym roku skończę 32 lata i po raz dziesiąty pojadę z mamą do Disney World.

Nie mogę uwierzyć, jak bardzo nie mogę się tego doczekać.

Joanna O'Leary robi doktorat z literatury na Uniwersytecie Rice. Kiedy nie pracuje nad rozprawą, pisze o jedzeniu i podróżach.