Odkrywanie osobistej strony branży winiarskiej w Chorwacji
„Powinienem to zaimportować! Jak trudne może to być?'
Wielu miłośników wina podróżujących po odległych krainach sączy lokalne wino i rozważa tę myśl. Więc kiedy Wino niebieskie z Dunaju , importer win wschodnioeuropejskich, zaprosił mnie na dwa tygodnie do towarzystwa, aby odwiedzić producentów i odkrywać wina wzdłuż wybrzeża Dalmacji w Chorwacji, bez wahania się zgodziłem.
Tak, do spokojnych dni degustacji wina w luksusowych nadmorskich wnętrzach. Tak, do wspaniałego życia importera wina.
Szybko jednak przekonałem się, że importerzy win muszą być dobrze przygotowani na trudy drogi i podniebienia. Harmonogram jest napięty, a tempo nieubłagane. Przed lunchem próbowaliśmy ponad 60 win i próbek beczek. Po długich dniach degustacji odbywały się wieczory oceniania butelek z próbkami i robienie szczegółowych notatek.
Chorwackie wino zyskuje na popularności
A na drodze często nie ma mapy. Kilkakrotnie zgubiliśmy się i zatrzymaliśmy przez policję. Ścigaliśmy się przez trzy godziny w ciemną jak smoła noc wokół półwyspu Pelješac bez GPS, aby złapać ostatni prom na Korčulę, przybywając z 4 minutami przed czasem. Nie mogliśmy znaleźć hotelu, ponieważ zmienił nazwę, ale nie oznakowanie. W końcu zameldowaliśmy się dobrze po północy.
To był dopiero pierwszy dzień.
Nauczyłem się, że w terenie importerzy muszą być mistrzami szkicowych kierunków:
Skręć w prawo obok budynku z różowym balkonem. Jedź polną drogą. Skręć w lewo przy dużej łodzi przy drzewach oliwnych. Idź dalej, aż zobaczysz znaczniki trasy lotu na lotnisku.
W ten sposób znaleźliśmy jedną z oryginalnych winorośli Zinfandel, znaną jako Crljenak Kaštelanski. Wędrując do winnicy, widzieliśmy słynną winorośl zidentyfikowaną przez aluminiowy nieśmiertelnik z numerem seryjnym i rodowodem wokół pnia. Niezupełnie święte otoczenie, ale mimo wszystko ekscytujące.
Ilustracja: Rebecca Bradley
Winiarnie tutaj nie są wielkimi posiadłościami. Kilka z nich to ponure pozostałości po produkcji państwowej w Jugosławii z czasów komunistycznych. Niektóre sale degustacyjne to domy winiarzy - wielowiekowe kamienne budynki, w których gromadziliśmy się przy rodzinnym stole, obfitując w pieczywo, sery, oliwę z oliwek, wędliny, tuńczyka, kapary i domowe wyroby cukiernicze. Jeśli otoczenie było skromne, gościnność była wspaniała.
Odkryłem, że życie importera nie polega na wyszukanych zamkach i wspaniałych posiłkach. Chodzi raczej o nawiązanie kontaktu z ludźmi przy lampce wina i często domowym posiłku. Prawie wszyscy, których odwiedziliśmy, od pokoleń należeli do rodziny winiarskiej, a dzięki wspólnym interesom lub łamaniu chleba stajesz się częścią rodziny.
Na wyspie Hvar byliśmy nastawieni na zwiedzanie słynnych Złota Wyspa winiarnia, założona przez Zlatana Plenkovića, ikonę i legendę współczesnego chorwackiego wina, który niedawno zmarł. Ale jego syn Marin poprowadził nas w bardziej osobiste miejsce.
Zaprowadził nas na mały cmentarz, sąsiadujący z winiarnią, z widokiem na morze. To tam stanęliśmy nad grobem jego ojca. Ciężar spuścizny ojca spoczywającej na ramionach syna był jednocześnie namacalny i rozdzierający serce. Nigdy nie widzieliśmy winnicy. To nie było ważne: Marin pokazała nam wszystko, co miało znaczenie.