Close
Logo

O Nas

Cubanfoodla - Ten Popularny Oceny Wina I Opinie, Idea Unikalnych Receptur, Informacje O Połączeniach Zakresu Wiadomości I Przydatnych Przewodników.

Herbata

Herbata jest kluczem

Namiot z koziej sierści na pustyni to ostatnie miejsce, w którym spodziewam się być w podróży służbowej do Kataru. Po locie z Qatar Airways, gdzie moim najtrudniejszym zadaniem było rozstrzygnięcie między Torresem Grenache a St.-Émilion Grand Cru, jestem wstrząśnięty, gdy znajduję miejsce, w którym mężczyźni witają się pocierając nosy, a nasze wesołe O.K. znak ręki można zinterpretować jako życzenie komuś złego oka.



Moje pierwsze zdumiewające spotkanie ma miejsce w Souq Waqif, kiedy kobieta pokryta abają wciska mi w dłoń kawałek jabłka. Grzecznie smakuję, nawet jeśli obrane owoce podawane ręcznie na wolnym rynku łamią wszelkie zasady zawarte w „podręczniku zdrowych podróżników”. To wyzwala lawinę pomarańczowych klinów i plasterków gruszki, które wkładam do ust, kieszeni i torebki, zanim się wycofam, głęboko zaintrygowana.

„Zdarza mi się to wszędzie” - śmieje się Duńska transplantacja Mette Pii, menadżerka hotelu Marriott w Doha w Katarze. „To sięga do dawnych czasów na pustyni, kiedy podróżnicy zginęliby, gdyby ich nie przygarnięto”.

Według dr Marion Nestle z wydziału żywienia, badań nad żywnością i zdrowia publicznego na New York University, oferowanie jedzenia i picia jako symbolu powitania sięga starożytności. Mówi, że to smaruje koła spójności społecznej, zwłaszcza jeśli tych towarów jest niewiele.



„Wszechogarniająca gościnność jest odznaką honoru na pustyni” - wyjaśnia inny emigrant, Erik. „Każdy, kto dotknie Twojego namiotu, musi przez trzy dni bezpłatnie otrzymać wodę, jedzenie i schronienie - całą imprezę, w tym zwierzęta. Nawet zaprzysiężeni wrogowie ”.

Brzmi to jak niemożliwie utopijna koncepcja, którą Erik sprawdza, wjeżdżając na prywatną farmę obficie nawadnianą pod uprawę sałaty i ziół. Kiedy wchodzimy na posiadłość, mężczyzna podchodzi do nas tak szybko, że jego biały thobe trzepocze jak żagiel. Jeszcze nie dotykamy jego masztu od namiotu i nie wygląda ładnie. W Ameryce nazywamy to wkroczeniem.

Ale po krótkim oficjalnym powitaniu Erik informuje mnie: „Mohammed zaprasza nas do swojego namiotu, a ponieważ jesteśmy na jego ziemi, naprawdę nie możemy odmówić”.

Zdejmowanie butów i odwoływanie się do całej mojej wiedzy na temat lokalnej etykiety - rękawiczki z czajnika (mężczyźni obsługują), oczy od telefonu komórkowego (pośpiech to zniewaga), chowam lewą rękę podczas jedzenia - przygotowuję się do kulturowej bungee skakać do przodu.

Kiedy nasz gospodarz rozlewa pierwszą filiżankę kawy na ziemię, drżę, wyobrażając sobie jego przodków wykonujących ten sam rytuał dla współczesnych T.E. Lawrence.

Idąc za śladem Erika, podnoszę kubek wielkości lalki na trzy dolewki, po czym potrząsam nim, żeby powiedzieć „nie więcej”. Następnie Mohammed nalewa miętowaną czarną herbatę, popijając własną daktylę w zębach. Mój rosyjski pradziadek zrobił to samo z kostką cukru, pamiętam, i powoli zaczynam się odprężać.

Gdy imbryk opróżnia się, a palce robią się lepkie od domowych randek, zdaję sobie sprawę, że spędziliśmy wiele godzin, komunikując się bez wspólnego języka. Podobnie jak podnoszenie kieliszków do wina na Zachodzie, Mohammed potwierdza nasze powitanie za każdym razem, gdy napełnia nasze filiżanki.

Niezależnie od tego, czy jest to delikatna poprawa nastroju spowodowana kofeiną lub winem, czy też przyjazna atmosfera, po popołudniu popijając herbatę ze wspólnego dzbanka, czujemy się połączeni.

Niestety, może to nie przynieść pokoju na Bliskim Wschodzie, ale w miniaturowym wszechświecie pustynnej farmy poza Doha ten odwieczny rytuał gościnności może przekształcić dwoje niedoszłych intruzów w przyjaciół.