Close
Logo

O Nas

Cubanfoodla - Ten Popularny Oceny Wina I Opinie, Idea Unikalnych Receptur, Informacje O Połączeniach Zakresu Wiadomości I Przydatnych Przewodników.

Kultura

Ogień w górach: erupcja góry Św. Heleny przygotowała winiarzy na przyszłe pożary

Ludzie zaczęli kupować maseczki. Zanieczyszczenie powietrza zagroziło zbiorom winogron, powodując zamknięcie szkół i firm. Ale to nie był rok 2020, z jego podwójnym impetem Covid-19 i pożary . To był rok 1980, kiedy Mount St. Helens wysadził swój szczyt o 8:32 w niedzielę, 18 maja.



Mike Sauer, który zasadził swoje pierwsze winorośle przy ul Winnica Czerwonej Wierzby w Wapato w stanie Waszyngton w 1973 r. był tego ranka z rodziną w kościele. Pamięta, jak wyszedł na zewnątrz, ku horyzontowi złowieszczych ciemnych chmur. „Kiedy jechaliśmy do domu, widziałem popiół unoszący się za samochodem” – mówi Sauer.

Tego ranka góra St. Helens pokryła ponad 22 000 mil kwadratowych na północnym wschodzie, wyrzucając 540 milionów ton popiołu. Agrimanagement Inc., firma zajmująca się doradztwem rolniczym w Yakima oszacował, że półcalowy osad na ziemi odpowiadał 70–85 tonom popiołu na akr.

Trzy czwarte cala popiołu pokryło wszystko w winnicy Red Willow. „Oznacza to, że jeden akr naszej powierzchni został prawdopodobnie pokryty około 120 tonami popiołu. To dużo” – mówi Sauer.



Może Ci się spodobać: Prehistoryczne korzenie wulkanicznego terroiru

Dick Boushey, który właśnie zasadził swoją pierwszą winifera vines niedaleko Grandview w stanie Waszyngton odwiedzał Seattle, kiedy usłyszał eksplozję wulkanu. Pospieszył do domu i odkrył, że popiół pokrywa jego sady i winnicę Boushey. „Popiół zasłaniał słońce na trzy dni. To było traumatyczne” – mówi Boushey. „Mieliśmy od dwóch do trzech cali popiołu i nie wiedzieliśmy, kiedy przestanie opadać”.

Kerry McDaniel Boenisch jest autorką i komercyjną winiarnią w pierwszym pokoleniu, której ojciec, Jim McDaniel, założył rodzinną winnicę o tej samej nazwie w Wzgórza Dundee w 1972 roku. Obserwowała masywny pióropusz popiołu unoszący się z góry St. Helens ze swojego miejsca na szczycie wysokiego punktu w górach Chehalem. To, co zobaczyła tego dnia, nazywa „apokaliptycznym”.

Bisy i wstrząsy wtórne

Podczas gdy 18 maja wiatry wskazywały kierunek od Portland, Mount St. Helens odchrząknęła jeszcze pięć razy w tym roku, a popiół dotarł do winnic aż do Dolina Willamette . Erupcja wulkanu z 12 czerwca zbiegła się niesławnie z momentem, w którym Grateful Dead zagrali „Fire on the Mountain” podczas swojego występu w Portland, podczas gdy miasto malowało się popiołem.

Bill Wayne mówi, że popielata farba sprawiła, że ​​wszystko w jego winnicy Abbey Ridge stało się „ponurą szarością”. Wayne, który wraz z żoną Julią zasadził swoje pierwsze winorośle w Dundee Hills w 1977 r., wykorzystał swoje owoce z 1980 r. do produkcji domowego wina, które określa jako „niezbyt dobre”. Wayne nie chce jednak obwiniać góry za nieoptymalny wynik.

Założyciele Pat i Joe Campbell obserwowali, jak popiół opadał ciężko na ich winorośle Winnice Elk Cove w Gastonie. Ich syn i winiarz Adam Campbell szacuje, że w czerwcu w posiadłości zgromadziło się pół cala popiołu.

Anna Campbell, siostra Adama, dodaje, że niektóre z jej najwcześniejszych wspomnień o ich rodzicach pracujących w winnicach wiązały się z noszeniem papierowych masek ze względu na popiół. „Na pewno w pewnym momencie zbieraliśmy słoje popiołu” – mówi.

Na nieszczęście dla Campbellów popiół opadł w złym momencie. „Prawdopodobnie mieliśmy pół metra wzrostu winorośli i byliśmy przed okresem kwitnienia, więc wyrządzone szkody polegały na pękaniu pędów na skutek ciężaru popiołu i niższych zdolności winorośli do fotosyntezy” – wyjaśnia Adam Campbell. W odpowiedzi na znacznie niższe zyski w tym roku Adam Campbell twierdzi, że jego rodzina musiała uzyskać dostęp do niskooprocentowanych pożyczek w ramach federalnego programu pomocy w przypadku klęsk żywiołowych.

Może Ci się spodobać: Nie bój się „Smoke Vintage” Napy i Sonomy

Dalej na południe, w Salem w stanie Oregon, Pat Dudley i Ted Casteel wyraźnie pamiętają popiół zamieniający ich czerwoną ziemię w Wzgórza Betel szare w noc poprzedzającą inauguracyjne zbiory Pinot Noir w winnicy. Casteel uchwycony na rodzinnych zdjęciach, niosący w plecaku swojego synka podczas zbierania winogron wśród popiołu 17 października 1980 r.

Joel Myers, założyciel Vinetenders, firmy zarządzającej winnicami, oraz Wina Siltstone , pracował dla Davida Letta z Winnice Eyrie w 1980 r. Myers wspomina, jak popiół posypywał owoce w winnicy rodziny Lett niedaleko weryfikacja w sierpniu, a lżejsza łódź przypłynie tuż przed zbiorami w październiku.

Kiedy do winnicy The Eyrie Vineyards dotarł pierwszy popiół, Myers mówi: „Nie dostaliśmy tyle, co chłopaki z Waszyngtonu, ale byliśmy jak wszyscy inni i przestraszyliśmy się”. Biorąc pod uwagę, że wulkan sypiący popiół na winnice w północno-zachodnim Pacyfiku był czymś bezprecedensowym, można było spodziewać się „szaleństwa”.

Boushey na przykład mówi, że wyobraził sobie „najgorszy scenariusz”, w którym „wszystko zostanie zduszone, nie nastąpi fotosynteza, wszystko umrze i nie będziemy mieli plonów. Mieliśmy wtedy małe dzieci, dopiero zaczynaliśmy od uprawy winogron, moja żona uczyła i byliśmy w trudnej sytuacji finansowej”.

  Drwal mknie wzdłuż olbrzymiej daglezji ściętej 18 maja 1980 r. podczas erupcji góry St. Helens w Waszyngtonie. Kolce drzew, tzw"the standing dead" by loggers, line the horizon, their branches stripped. Most of the timber in the area, about 14 miles from the volcano, was cooked by the super-heated wind that follwed the first eruption.
Drwal mknie wzdłuż olbrzymiej daglezji ściętej 18 maja 1980 r. podczas erupcji góry St. Helens w Waszyngtonie. Kolce drzew, zwane przez drwali „stojącymi martwymi”, wznoszą się wzdłuż horyzontu z pozbawionymi gałęzi. Większość drewna w okolicy, około 23 km od wulkanu, została spalona przez niezwykle gorący wiatr, który nastąpił po pierwszej erupcji. – Zdjęcie dzięki uprzejmości AP Photo/Gary Stweart

Wyrządzone szkody

Podobnie jak w przypadku obaw związanych z pożarami w 2020 r., społeczność winiarska na północno-zachodnim wybrzeżu Pacyfiku początkowo zastanawiała się, co znajduje się w popiele i czy przeniknie skórki winogron. McDaniel Boenisch mówi: „Byliśmy bardzo zaskoczeni, gdy zdaliśmy sobie sprawę, że popiół nie wnika w skórę”.

Popiół zawierał dwutlenek krzemu, czyli krzemionkę, która nie wnikała do winogron, ale powodowała problemy dla oczu, dróg nosowych, silników i metalowych ostrzy sprzętu rolniczego, które popiół miał tendencję do przeżuwania.

To właśnie wtedy właściciele i menadżerowie winnic pokazali, że mają w sobie tyle samo piasku, co nękającego ich popiołu. Jak to ujął Sauer: „Rolnicy zasadniczo zajmują się tym, co ich czeka, a my musieliśmy usunąć ten popiół”.

Sauer, zaniepokojony fotosyntezą w baldachimie liści swojej winnicy, pozwolił naturze zająć się usuwaniem popiołu za pomocą deszczu, wiatru, nawadniania i grawitacji. Boushey również skoczył do wody, używając zraszaczy umieszczonych nad głową, aby wszystko spłukać.

McDaniel Boenisch opisuje rolników z Willamette Valley jako bardzo „podobnych do MacGyvera” na początku i twierdzi, że jej rodzina prawdopodobnie użyła węży ogrodowych do usuwania popiołu. Myers, znany w całej dolinie Willamette ze swoich umiejętności MacGyveringa, zamontował traktor z opryskiwaczem grzybobójczym napełnionym wodą i rozpoczął wysadzanie w powietrze około 15–16 akrów winorośli w winnicy The Eyrie Vineyards. Pamięta, że ​​projekt trwał kilka dni i zużył ponad sto galonów wody na akr.

Może Ci się spodobać: Willamette Valley AVA kończy 40 lat: miejsca, które popychają region winiarski do przodu

Kiedy drugi opad popiołu uderzył w winnicę The Eyrie Vineyards bliżej zbiorów, Myers twierdzi, że zrezygnowali z ponownego płukania. „Wtedy już wiedzieliśmy, że popiół składa się głównie z krzemionki i jest obojętny, więc nie zawracaliśmy sobie tym głowy. Poza tym mogliśmy wrzucić do skupisk więcej popiołu, niż bylibyśmy spłukiwani.

Kiedy wszystko zostało powiedziane i zrobione, rozpoczęły się żniwa w 1980 roku. Niektóre winiarnie w Waszyngtonie i Oregonie mogły wyprodukować w tym roku mniej wina, ale powstało dobre wino. Nieżyjący już David Lake z Associated Vintners, przy pomocy owoców z winnicy Red Willow Vineyard, wyprodukował wina gatunkowe w 1980 roku – na etykietach bezczelnie widniało małe logo przedstawiające Mount St. Helens z pióropuszem popiołu.

Sauer uważa, że ​​popiół, który oprócz krzemionki zawiera tlenki glinu, sodu, magnezu i żelaza, mógł nawet mieć korzystny wpływ na gleby w jego winnicy, co ujawniło się w roczniku z 1981 roku. Po niedawnym wypróbowaniu winnicy AV Red Willow Vineyard Cabernet Sauvignon z 1981 r. z Sauerem, nie będę kwestionować jego twierdzenia. Byłem pod wrażeniem pięknych aromatów wina. Chociaż owoce mogły wyblaknąć, drugorzędne cechy wina, struktura garbnikowa i wyczucie historii zapadły w pamięć.

Willamette Valley również wydobyło kilka klejnotów pośród popiołu, a Myers uznał wina Eyrie wyprodukowane w 1980 r. za „piękne”. Nie było to zaskoczeniem dla McDaniela Boenischa, którego rodzina sprzedała owoce Dickowi Erathowi w 1980 roku. Mówi: „Jeśli ktokolwiek potrafił sprawić, że wino z popiołem będzie dobrze smakować, byli to David Lett i Dick Erath”.

  skrzynki pocztowe nad rzeką Cowlitz, 1980
Skrzynki pocztowe wzdłuż rzeki Cowlitz 1980 – fotografia: Lyn Topinka USGS

Wiele różnych sposobów na utratę owoców

To był zupełnie nowy świat dla hodowców pod wpływem Mount St. Helens. Stanęli w obliczu niepewności i bezprecedensowej klęski żywiołowej, która dała przedsmak tego, co nadejdzie 40 lat później, kiedy pożary stały się zjawiskiem corocznym.

W 1980 r. wyciągnięto ważne wnioski, z których najważniejszym może być zrobienie wszystkiego, co możliwe, aby zapewnić produkcję wina. „Będąc hodowcą w pierwszym pokoleniu w młodym regionie, i tak był to wtedy duży eksperyment” – mówi McDaniel Boenisch. „Popiół właśnie został dodany do części eksperymentu z testem chemicznym.”

Kopanie popiołu w Mount St. Helens dodało Bousheyowi pewności siebie, co docenił także jako młody winiarz. Pamięta, że ​​pomyślał, że po rozprawieniu się z wulkanem uda mu się przetrwać wszystko.

Obecnie Boushey zarządza winnicami innymi niż jego własna. Niezależnie od tego, czy grozi mu strach przed mrozem, czy zagrożenie pożarami, Boushey mówi swoim często zdenerwowanym klientom, że jeśli będą uprawiać ziemię wystarczająco długo, doświadczą wielu różnych sposobów utraty owoców.

„Nie panikuj, żyj z tym i idź dalej” – to filozofia poerupcyjna, którą dzieli się z nimi Boushey.

Artykuł ten pierwotnie ukazał się w Wydanie zimowe 2024 magazynu Wine Enthusiast. Kliknij Tutaj aby zapisać się już dziś!

Przynieś świat wina do swoich drzwi

Zapisz się teraz do magazynu Wine Enthusiast i zyskaj 1 rok za 29,99 USD.

Subskrybuj